Co tak naprawdę jest moje?

Krzysztof Pałys OP

 

Co tak naprawdę jest moje?

1 Kor 4,7

 

Wstęp

 

Chciałbym ten wykład powiedzieć w prostych słowa, bo i sam jestem prostym człowiekiem, na co dzień pracuję z ludźmi, gdzie zbyt skomplikowane wywody nie miałyby szans na zrozumienie – to nie będzie akademicki wykład, bardziej próba podzielenia się osobistymi przemyśleniami.

Mam niezasłużone szczęście być zakonnikiem, dominikaninem, więc nie sposób komentować św. Pawła nie odnosząc się do wiary i duchowości. Rozumiem, że to jest sympozjum „świeckie”, akcenty wiary będą obecne.

Co tak naprawdę jest moje?” – dać odpowiedź mając do dyspozycji zaledwie dwadzieścia minut…

Zadanie niebywale trudne, gdyż widzę, że im bardziej poznaję Pana Boga  (choć oczywiście nadal jest On dla mnie fascynującą tajemnicą), tym bardziej mogę zgodzić się z Pawłem z Tarsu, który napisał: „Cóż masz, czego byś nie otrzymał? A jeśliś otrzymał, czemu się chełpisz, jakbyś nie otrzymał”.

Co więcej pisze to człowiek, któremu jakiś czas wcześniej pod Damaszkiem objawił się Bóg, któremu on od dzieciństwa służył. Objawił mu się w Jezusie Chrystusie. Objawił zaś nie po to by nawrócić, lecz by go powołać. Nie można się dziwić, ze on upadł twarzą na ziemię (dosłownie i w przenośni), bo to było całkowite przewrócenie wszystkiego w jego życiu. Paweł pisząc powyższe słowa jest już osobą dojrzałą, którą życie nie rozpieszczało.

Nie mamy szczegółowych danych o fizycznym wyglądzie Szawła. Tradycja – którą można uważać za wierną, bo pochodzi z Galicji, gdzie jego pamięć była szczególnie czczona – opisuje go w sposób mało pochlebny:

Na niewielkim ciele o krzywych nogach łysa i zadzierżysta głowa o gęstych brwiach i wystającym nosie.

Jego usposobienie było gwałtowne, namiętne, twarde, aż do fanatyzmu. (Steiman) Prawdopodobnie mógł być nudnym kaznodzieją, Dzieje Apostolskie (20,9) opisują historię, gdzie jeden ze słuchaczy Eutych nie wytrzymał mowy i usnął, spadając z III piętra. Jak dodaje autor Dziejów – Upadł martwy na ziemię. Nie było więc siły, trzeba go było wskrzeszać…

Spotykał się z nieufnością ze strony samych chrześcijan (zaraz po spotkaniu Jezusa), później wszedł w konflikt z papieżem św. Piotrem: „Zwróciłem uwagę Kefasowi, bo mu się należało”

Ma momenty w życiu, kiedy ma poczucie totalnego opuszczenia (2 Tm 4,16)

 

Był pięć razy bity po 39 razy, trzy razy sieczony rózgami, raz kamienowany,  trzykrotnie  rozbitkiem na morzu, więziony, chłostany,  stawał w niebezpieczeństwie śmierci. Sam wspomina o sobie, że miał jakiś „oścień”, rzecz która go bardzo bolała i przez nią cierpiał…

I ten człowiek pisze, że tak naprawdę wszystko jest w życiu darem od Pana Boga.

„Co tak naprawdę jest moje?”– słowa Pawła są słowami  wdzięczności za to, że Bóg jest w każdej chwili obecny i że wszystko co nas spotyka jest Jego darem.

Takie myślenie obecne od I wieków chrześcijaństwa

      Nauka 12 Apostołów Didache, a także List przypisywany św. Barnabie : „Są dwie drogi: droga życia i droga śmierci. Wszystko, co cię spotyka, przyjmuj jako dobre, wiedząc, że nic się nie dzieje bez Boga”.

 

– Opolski teolog ks. Krzysztof Grzywocz pisze:

„Nie ma takiego momentu w naszym życiu, który by On opuścił. Jeśliby Bóg jakąś chwilę opuścił, to by jej nie było. A jeśli Bóg jest obecny, to znaczy, że ta chwila ma sens. Człowiek robi rzeczy, które nie mają sensu, ale Bóg nie opuszcza także i tych chwil. Stąd wolno wierzyć, że to co dokonuje się w smutku czy nawet w depresji ma głęboki sens, ponieważ Bóg nie opuszcza ludzi tak mocno zranionych.”

 

Przytaczając słowa Pawła, Didache i Barnaby nie mam na myśli takiej pasywnej postawy, że nic ode mnie nie zależy. Mój siostrzeniec Nikodem przyszedł do domu, położył się na ziemi i stwierdził: „Wszystko teraz niech się samo za mnie robi”.

Wszystko co mamy jest darem od Boga,

Pytanie: czy cierpienie i choroba także? Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to nie popadając w jakąś zuchwałość. Przy cierpieniu zawsze trzeba milczeć, nie wymądrzać się.

 

–  Czeski filozof, teolog ks. Tomas Halik tak podsumował swój stosunek do cierpienia:

„Ludzki ból – nawet jeśli przyobleka się w zbroję wojującego ateizmu – chrześcijanin musi traktować poważnie i z szacunkiem, ponieważ jest to  „ziemia święta”.”

 

 – Umierający 1968 r.  kard. Veyillot powiedział:

„Potrafimy po mistrzowsku formułować piękne frazesy o cierpieniu. I ja głosiłem o cierpieniu porywające kazania. Proszę jednak powiedzieć kapłanom, żeby lepiej milczeli, albowiem nie wiemy co znaczy cierpieć. Kiedy to do mnie dotarło, mogłem już tylko płakać.”

Czasem chce mi się płakać, gdy odwiedzam dzieci /1-18 lat/ w onkologicznym szpitalu.

Niektórych rodziców choroba dziecka łączy, a innych od siebie oddala. I nigdy nie śmiałbym powiedzieć komukolwiek z tych dzieci czy ich rodzicom, że Bóg tak chciał. To by było nieludzkie! Bo wierzę, że Pan Bóg tego nie chciał!

Ja wiem tylko, że Bóg chce dla każdego człowieka dobra i szczęścia i że zło nie pochodzi od Niego. Z każdej jednak sytuacji, nawet najtrudniejszej, On potrafi wydobyć dobro. I tylko w takim kontekście można mówić, że trudne doświadczenie jest darem / po owocach poznajemy/.

 

–  Teresa z Avilla kiedy usłyszała, że ojciec Antonio di Gesu znany z surowości graniczącej z okrucieństwem został wybrany na prowincjała, rzekła: „Musi to być prawdą, ponieważ nikt tak doskonale jak on nie umie pomnażać męczenników”.

 

– Matka Teresa z Kalkuty trochę prowokacyjnie mawiała, że narzekanie jest brakiem wiary w to, że Bóg jest i działa w naszym życiu. Że On opiekuje się nami.

 

„Taka postawa wdzięczności daje człowiekowi wolność i umiejętność dostrzegania dobra, nawet w najtrudniejszych momentach. I nie chodzi wcale o jakiś naiwny optymizm czy zaklinanie rzeczywistości w postaci pozytywnego myślenia. Nawet psychologia stwierdza, że w dążeniu do dojrzałości powinno przestać się myśleć o deficytach, lecz zacząć myśleć o zasobach.? (prof. Anna Brzezińska psycholog z UAM)

 

 

Pracuję z młodymi ludźmi. Nie wiem czy coraz bardziej tracimy młodzież, czy zyskujemy? Oni nie są zainteresowani tym, by dokładano im jeszcze więcej lęków i poczucia winy. Nie są zainteresowani kolejnymi kazaniami i napomnieniami. Są jednak zainteresowani nauką o miłości. Jak mogą być szczęśliwi? Jak mogą żyć? Jak mogą przeżyć te wspaniałe chwile, o których mówią mistycy?

 

– Nauka dostrzegania cudów i dobra w codziennym życiu jest nauką mistyków. To także nauka ucząca dojrzałości, gdzie nawet trudności traktuje się jako dar, jako wyzwanie.

 

Gdyby jednak wszystko poszło gładko, to bym się czegoś o życiu nie dowiedział, czegoś bym nie przeżył.

 

– Karl Rahner: „Chrześcijanin XXI wieku będzie albo mistykiem, albo nie będzie go wcale”.

Patrzenie na świat w kategoriach dobra, w sensie Pawłowym.

 

– Ryszard Kapuściński:

„O Trzecim Świecie można opowiadać tak: najgroźniejsza była malaria mózgowa w Ugandzie. Spieszyłem się na uroczystość uzyskanie niepodległości i ocknąłem się w szpitalu w Kampali. Dowiedziałem się później, jak było: dojechałem bezwiednie, prowadząc swego landrovera po bezdrożach ponad tysiąc kilometrów, a jak dojechałem  – to padłem. A kiedy mnie złapał oddział partyzancki, to tylko dlatego, że konwojent był pijany, nie zostałem rozstrzelany.

A ja wolę o Trzecim Świecie opowiadać inaczej. Kiedyś ledwie dowlokłem się do wioski gdzieś we wschodniej Afryce, a tam mnie położyli i następnego dnia zaprosili na kolację. Uroczyście dali mi jajko. Kurze jajko. Nie można było odmówić – trzeba było zjeść wszystko. Zjadłem więc, a oni szczęśliwi patrzyli na mnie. Tylko, że cała wioska na to jedno jajko dla mnie polowała przez dwa dni – oni sami nic nie mieli… Bo gościnność w Afryce, podobnie jak w całym Trzecim Świecie, jest niezwykła.”

 

Przede wszystkim trzeba być otwartym na innego człowieka. Chcieć go słuchać i rozmawiać z nim. Ewangelia pokazuje, że Bóg ukrywa się w drugim człowieku.

 

– Tomasz Merton: „Odrzucenie może być darem”.

 

Merton często podkreślał, że mnich to ktoś niedostosowany, kto idzie w poprzek trendom  tego świata, który stawia na sukces, efektywność czy skuteczność. Mnich staje się więc kimś obcym, odrzuconym, po to aby móc utożsamić się z tymi, których ten świat odrzucił. Mnich jest człowiekiem bez znaczenia, który nie należy do żadnego układu, tylko celowo wycofuje się na margines społeczny, po to, aby pogłębić swoje fundamentalne ludzkie doświadczenie.

Odrzucenie dla Mertona było dobre i mogło być dopuszczone przez Boga.

„Doświadczenie nawet takie jak choroba jest oczyszczające i odnawiające, gdyż    przypomina człowiekowi, żeby nie przywiązywał się zbytnio do ciasnej wizji tego, czym jest życie – wizji życia jako pilnego zadania, robienia czegoś, co się uważa za ważne (…). Choroba wszystkiemu temu podcina nogi. Nie byłem w stanie nic zrobić, ani o niczym myśleć. Wieczorem jednak – nagie drzewa na metalicznego nieba wieczoru były niezwykle piękne…”

 

 

     Zakończenie

 

Pracuję w Szczecinie z młodymi ludźmi (są wspaniali, mają nieprawdopodobny potencjał – są dla mnie darem i dziękuję za nich Bogu), wcześniej pracowałem ze studentami w Krakowskim duszpasterstwie „Beczka”.

      Myślę, że plagą XXI wieku nie będą choroby, wirusy grypy czy nawet nędza materialna,   lecz coraz większa samotność pomiędzy ludźmi. Świat się skurczył, można w sekundę skontaktować się z Australią czy nawet Antarktydą, lecz ludzie wokół siebie coraz mocniej tracą sens otaczającego ich świata. Plaga osamotnienia. Braku sensu.

 

Nie ma chyba tygodnia, żebym nie spotkał się z przypadkami: samookaleczeń, prób samobójczych, depresji, utraty sensu życia, patrzenia na świat nie z odwagą, lecz ze strachem, z lękiem. Dziewczynę dopadła depresja już od piątej klasy podstawówki… Rano nie ma siły wstać z łóżka. Dwa dni temu spotkałem chłopaka w wieku 13 lat z głęboką psychozą, boi się wychodzić z domu…

 

Jeśli z naszego życia zostanie wyparty Duch Boży, który polega na wdzięczności za masę dobra, które nas w życiu spotyka, wdzięczności za ludzi, którzy są dla nas pomocą, wsparciem (czasem trudnym) – to pojawia się duch melancholii.

 

– S. Emmanuella, francuska zakonnica, zamiast udać się na emeryturę wyjechała do Kairu, gdzie pracowała w najbiedniejszych dzielnicach z tzw. gałganiarzami miała takie powiedzenie: „Naprzód”, a słowo którego nienawidziła, było słowo „Stop”.

– Kiedy zaproszono ją na scenę, przed kilkunastu tysiącami ludzi konferansjer spytał: „Czego siostra chce?” – Wyprostowała się jak struna i odrzekła: „Rewolucji”

 

Rewolucja w sensie Pawłowym, że wszystko co nas spotyka umiemy przyjmować jako dar i tym darem potrafimy się dzielić. Jak pisze Paweł, cytując słowa przypisywane Jezusowi, które nie znalazły się w Ewangelii: „Więcej szczęścia jest w dawaniu, aniżeli w braniu”. Zasada mądrego dominikanina Tomasza z Akwinu: „Dając innym tak naprawdę uszczęśliwiamy samych siebie”. Wszystko co dajemy innym, dajemy sobie samym.

 

 

Krzysztof Pałys OP

 

 

 

P.S. Konferencja wygłoszona  na zamku w Szczecinie 21 listopada 2009r. w ramach sympozjum „Za darmo nie na darmo. Bezinteresowność, hojność, wspaniałomyślność – o rehabilitację cnót”  zorganizowanego przez Fundację Dom Rodzinny w Łysogórkach

 

Brak możliwości komentowania.