„Co my robimy z ciszą, co cisza robi z nami” – Teresa Stawarz kl.1b

Autor: Teresa Stawarz kl.1b

Trzask. Huk. Zgiełk. Wycie.

Naokoło nas, gdzie byśmy nie wyszli, panuje hałas. Jeżdżą samochody, rozmawiają ludzie, wyją syreny, krzyczą, płaczą i śmieją się dzieci. Wszędzie panuje ruch, ludzie cały czas gdzieś pędzą.  Wszystko się rusza, wszystko żyje, chce dojść do głosu. To naturalne, prawda? Każdy chce być zauważony. Cisza jest bardzo zapomnianym elementem świata. Choć była jednym z pierwszych zjawisk, odrzucamy ją, żyjąc w ciągłym hałasie. A chyba nie po to powstała, by ją zagłuszyć. Co nam daje cisza?

Siedząc na łące, spacerując po lesie, przebywając z przyrodą znajdujemy ciszę, która jest łagodna, nie boli, a daje spokój i wytchnienie. Uwalnia nas od naszych stresów, pośpiechu i ciągłego pędu. Wtedy stajemy się częścią świata, w którym żyjemy.  Nasze uszy słyszą lepiej, oczy widzą więcej, świat odbieramy całym ciałem. Każda komórka naszego ciała chłonie cisze, spokój miejsca, w którym jesteśmy. Gdy dookoła panuje cisza, na początku nasz mózg zaczyna intensywnie pracować. W głowie zaczynają się nam kłębić tysiące myśli, pomysłów i zdarzeń, aż w końcu… następuje spokój. Mózg zwalnia, myśli powoli ulatują, pojawia się wszechobecna cisza.  Atakowani każdego dnia milionami informacji, zdarzeń i historii, nagle odkrywamy ciszę. I jesteśmy, jak takie małe, zagubione zwierzątka na terenie, którego nie pamiętamy, i w którym dawno nie byliśmy. Nieśmiało poruszamy się, oglądamy zakątki tego miejsca, które zamknięte jest na hałas. Mózg nasz powoli zaczyna pracować. Ale nie w zawrotnym, codziennym tempie, spiesząc się, bo przecież czas ucieka… Mózg ożywa powoli. Odsłaniają się przed nim takie kawałki naszej wyobraźni, jakich do tej pory nie znał. Nasze ciało zaczyna żyć. Ręce delikatnie dotykają trawy, ciesząc się jej świeżością i gładkością, jakby bojąc się, by jej nie zniszczyć. Nogi prostują się, czując wszystkie mięśnie i kości, z których są zbudowane. Płuca powoli oddychają, biorąc wdech i wydech. I nagle nasze ciało czuje, że żyje. Że przecież zostało stworzone po to, by chociaż czasami ze sobą porozmawiać. Palce rąk muskają policzki, oczy zamykają się. Cała nasza istota chce chłonąć tę ciszę, cieszyć się nią. Czujemy wszechogarniający spokój, serce delikatnie stuka w naszej piersi „stuk stuk, stuk stuk”, jakby zawiadamiając mózg „Nie, to nie sen. Naprawdę jest tak cudownie, naprawdę nie musimy się nigdzie spieszyć. Zostańmy tu jeszcze przez chwilę, dobrze?”.

Cisza pomaga także odnaleźć nam samych siebie. W ciągłym zgiełku i hałasie nie słuchamy naszego ciała, pędząc ciągle przez życie, spiesząc się do pracy, szkoły sklepu… A nasze ciało potrzebuje chwili wytchnienia, czasu tylko i wyłącznie dla siebie.  W ciszy zaczynamy słuchać swoich myśli, które powoli zaczynają układać się w głowie.

W ciszy zaczynamy dostrzegać potrzeby drugiego człowieka. Nasze zmysły wyczulają się odnajdując obok drugą istotę. Nasz mózg zaczyna intensywnie analizować, szukając rozwiązania sytuacji, w której znalazła się druga osoba. Stajemy się wrażliwsi, ale i silniejsi. Mając czas i warunki do zastanowienia się nad sobą, przeanalizowania swoich zalet i wad, odnajdujemy nasze mocne strony. Gdy je znamy, możemy zacząć zmieniać ten swój malutki kawałek świata na troszeczkę lepszy. I powoli, pomału zaczynamy działać. Na początku naszych starań nie widać. Jednak po pewnym czasie „coś” zaczyna się zmieniać. Już nie jesteśmy bierni i obojętni na to, co dzieje się obok nas. Pomału idziemy do przodu. Zaczynamy zmieniać swoje wady, wypełniać uszczerbki naszej osobowości.

Ale jest także inna cisza. Cisza samotności, odrzucenia. Jesteśmy wtedy jak małe kukiełki, rzucone w kąt, niepotrzebne nikomu. Taka cisza zabija. Nasza wyobraźnia podsyła nam wiele obrazów, ukazujących nas, jako nic nieznaczące, bezwartościowe istoty. W tej ciszy słyszymy przerażone, cichutkie bicie naszego serca, pragnące miłości i zrozumienia. Słyszymy kłębiące się w naszej głowie myśli, krzyczące bólem i opuszczeniem. Taka cisza nie uspokaja naszego ciała, ale szarpie nim, jak olbrzym szmacianą lalką, pozbawiając wszelkich marzeń, uczuć, wiary w życie i ludzi. Tej ciszy doświadczają starsze, samotne osoby, opuszczone przez swoich bliskich, małe i zaniedbane dzieci z rodzin, gdzie rodzice cały czas pracują, młodzież, żyjąca i dorastająca w ciągłej atmosferze przemocy i nałogów rodziców, bliskich lub znajomych. Samotni, malutcy szukają spokoju w ciszy, zamykając się w pokoju, gdzie zamiast chwili ulgi znajdują swój ból i strach.

A cisza ludzi niesłyszących? Jaka jest ich cisza? Jest taka książka „Wyszłam z krainy ciszy. Historia głuchoniemej dziewczyny, która odzyskała słuch”. Autorka opowiada o 16 latach ciszy. Uważa jednak, ze nie był to okres stracony, ponieważ zaczęła poznawać świat wszystkimi innymi zmysłami. Osoby niesłyszące są zamknięte na każdy dźwięk, nie słyszą szumu wiatru, miauczenia kota, głos kochanych osób. Mimo życia w świecie (hałasu) są jak za dźwiękoszczelną ścianą, nieczuli na hałas wokół siebie. Nie znają piękna muzyki, czułych dźwięków kołysanek, ale także krzyku, złości, kłamstwa. Zamknięci na dźwięk, żyjący w ciągłej ciszy pozbawieni są pozytywnej, ale także negatywnej strony obecności odgłosów.

Czy cisza jest tylko wtedy, gdy dookoła nas nic nie słychać? Gdy czujemy, jakby cały świat zamarł? Czy taka cisza jest nam potrzebna?

Moim zdaniem cisza to moment, gdy zaczynamy słuchać. Słuchać swoich myśli, swojego ciała. Ale także wtedy, gdy choć na chwile odcinamy się od zgiełku, hałasu, zatapiając się w swoje myśli, uczucia i potrzeby. Nie chodzi o to, by wokół nas nic się nie ruszało, nie odzywało, wszystko było martwe. Nie. Gdy człowiek ma spokój w sobie, gdy żyje w zgodzie ze swoją naturą, w zgodzie ze swoim sumieniem pragnie ciszy. Ludzie, którzy mają problem ze sobą, z radzeniem sobie ze swoimi emocjami, pragnieniami, poczuciem sensu, prawdy w życiu boją się ciszy. Boją się chwili, gdy te myśli, które tak długo spychali na dno swej świadomości, dojdą do głosu. Chwili, gdy będą musieli odpowiedzieć na pytania, na które do tej pory unikali odpowiedzi. Myślę, że jest to jeden z powodów, dla których ludzie pozwalają mediom, hałasowi wchodzić w swoje życie. Boja się poznać prawdę o sobie. Boją się wspomnień sytuacji, w których wybrali złą drogę. Boją się chwili, gdy będą musieli odpowiedzieć sobie sami, co właściwie ma ich prowadzić, po co to wszystko robią. Pozwalając gazetom, telewizji, radiu wejść w swoje prywatne Zycie pragnąc stępic swoje sumienie, swoją duszę, by nie analizowała poprawnie ich zachowania, wyborów, sensu życia. Ludzie chcą sami sobie wmówić, usprawiedliwić się, ze dobrze postępują.

Moim zdaniem cisza jest niezbędna do życia. Jest jak powietrze, jedzenie, miłość. Jest potrzebna człowiekowi do właściwego funkcjonowania w społeczeństwie. Ludzie szukają ciszy. W ciągłym opętaniu hałasem rozpaczliwie szukają wyjścia, koła ratunkowego. Zaczynają uprawiać medytację, jeździć na rekolekcje (rekolekcje ignacjańskie, trwające 8 dni, podczas których uczestnicy rozmawiają tylko z kierownikiem duchowym). Ludzie muszą wtedy odciąć się od wszelkiego napływu informacji, nie korzystać z komórek, Internetu, gazet, portali społecznościowych. Wszystko po to, aby poznać siebie, co w nas krzyczy, potrzebuje ratunku, naprawy…

Życie potrzebuje ciszy. Małe dzieci, zaraz po narodzinach, potrzebują dużo ciszy, spokoju, by móc spać i rosnąć. Dzięki temu są zdrowe, lepiej się rozwijają, przystosowują się do życia. Im ludzie są starsi, tym bardziej doceniają ciszę. Jako dzieci są głośne, śmieją się, plączą, chcą być w centrum uwagi. Na przełomie gimnazjum/liceum zaczynają poważniej myśleć nad tym, co mówią, nie mówić po to, aby mówić. Jako dorośli ludzie często muszą działać wbrew sobie, by dostać pracę, pokonują wewnętrzne bariery.  Po czasie ciągłego wyścigu, gonitwy powoli zaczynają dostrzegać brak CZEGOŚ, co pomogłoby im zachować wewnętrzna równowagę. Brakuje im dialogu z samymi sobą, chwili odpoczynku, czasu nawet tylko po to, by posłuchać bicia swojego serca.

Cisza miejsc, w których dorastaliśmy, w których jako małe dzieci bawiliśmy się, do których chodziliśmy z rodzicami bardzo wewnętrznie uspokaja. Przypomina czasy bezpieczeństwa, beztroskiej zabawy. Wywołuje chęć działania, stworzenia podobnych warunków swoim dzieciom, znajomym, ludziom, których kochamy. Wspomnienia ciszy domu rodzinnego, bezpiecznej ciszy, ciszy miłości, ciepła i pokoju wywołuje radość, uśmiech na twarzy, łzę w oku.  Motywuje do czynienia dobra, tworzenia atmosfery znanej z dzieciństwa.

Moim zdaniem cisza jest, zaraz po miłości, najbardziej potrzebnym elementem życia każdego człowieka. Tak jak bez jedzenia, powietrza i miłości nie da się żyć, tak nie da się żyć bez ciszy. Bez choćby maleńkiego kawałka czasu przeznaczonego nie tylko w czasie niedzieli czy urlopu, ale także w czasie tygodnia. Wygospodarowując czas na rozmowę ze sobą, na danie chwili ciszy i spokoju swojemu ciału i umysłowi, pomagamy sami sobie w utrzymaniu naszego ciała w formie, by mogło żyć, służyć nam, tym, których kochamy, ale także innym ludziom, również tym, których nie znamy.

Brak możliwości komentowania.