List do uczestników sympozjum

List skierowany do uczestników sympozjum „Silny potrzebuje słabego” w ramach I Szczecińskiego Zalewu Myśli na Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie

Siostra Małgorzata Chmielewska

List do uczestników sympozjum

 

Szanowni Państwo.

Niestety nie mogę osobiście uczestniczyć w tak ważnym spotkaniu. Może jest to jedno ze spotkań – symboli. W społeczeństwie nastawionym na konsumpcję i szybki zysk, słabość fizyczna czy psychiczna, nieumiejętność ścigania się w biegu po dobra tego świata wykluczają ogromne rzesze ludzi. Nierzadko na tej słabości żerują tzw. silni. Mam na myśli nie tylko bogate państwa i firmy bezwzględnie wykorzystujące kraje biedniejsze, ale także np. podział środków przeznaczonych na walkę z biedą i sposób ich dystrybucji. Na ogół 20 % z nich trafia do potrzebujących. Biurokracja często zjada lwią część finansów pomocowych. Biedni stają się biedniejsi, a bogaci – bogatsi. Jesteśmy jako cywilizacja na moralnym zakręcie. Z jednej strony ogromne postępy medycyny i techniki umożliwiają ludziom chorym i niepełnosprawnym życie i poprawiają jego jakość, z drugiej w sposób świadomy eliminujemy słabych, nawet dosłownie /czym jest aborcja dzieci z wadami wrodzonymi, w tym z zespołem Downa, ze względu na ich niepełnosprawność?/ z życia społecznego tłumacząc to zbyt wysokimi kosztami i ……….chęcią oszczędzenia im cierpienia.

Żyję od wielu lat razem z ludźmi odrzuconymi i słabymi, którzy albo tacy się urodzili albo los lub własne i cudze błędy ich do tego doprowadziły. Nie zawsze jest to łatwe, bo wiąże się z niesieniem cudzego cierpienia i zmusza do odkrycia własnej słabości. Stawia w prawdzie. Jednocześnie jednak uwalnia i pokazuje sens ludzkiego życia, którym jest miłość. Nigdy wśród tzw. silnych nie spotkałam tyle zdolności do dzielenia się przysłowiową „ostatnią koszulą”, odwagi i wytrwałości w znoszeniu cierpienia i przeciwności losu a także zwykłej radości życia. Oni widzą to, czego zabiegani, z nosem przy ziemi w poszukiwaniu coraz to nowych gadżetów mających nam zapewnić szczęście, nie zauważamy. Widzą co najważniejsze- wartość bezinteresownego gestu i bezinteresownego czasu. Możemy odczytać ich obecność jako wezwanie do wyjścia poza nasz dobrze zorganizowany, zaplanowany świat ku spotkaniu z drugim człowiekiem, który ma nam coś do powiedzenia. Coś co jest ważniejsze niż przemijające spory polityczne i kurs złotówki. To nie oznacza, że ludzie bezdomni, alkoholicy, czy chorzy psychicznie są niewinnymi aniołkami zawsze dającymi dobry przykład. To znaczy, że ich historie, losy, walka z trudnościami powiedzą nam więcej o życiu niż poradniki pod tytułem co robić, żeby być wiecznie szczęśliwym. Pokażą skutki złych wyborów, zmuszą do odkrycia istoty piękna człowieka pod przykrywką kalectwa, cierpienia czy łachmanów. I będzie to prawdziwe piękno, piękno nie przemijające jak uroda kinowych gwiazd. Skrzętnie ukrywamy przed innymi własne słabości. Życie z ubogimi uwalnia nas od masek, pozwala na wolność. Może dlatego są nam potrzebni. Ale my im także jesteśmy niezbędni do życia, a często do przeżycia. Dzieląc się naszą siłą- czasem, wiedzą, dobrami materialnymi, otwieramy się na miłość i budujemy siebie. Świadomie używam słowa dzieląc się a nie dając. Dzielimy się z bratem, siostrą. Dzielić się to dopuścić kogoś do bliskości. Dać można obcemu i nie nawiązać żadnych relacji. W Ewangelii Chrystus odwraca zupełnie naszą ludzką hierarchię. To najsłabsi są na pierwszym miejscu w Królestwie Bożym. W końcu to Jego pozorna słabość zbawiła świat. Pokonany stał się zwycięzcą. O kim pamiętamy i kogo czcimy – św. Maksymiliana Kolbego zagłodzonego na śmierć za czyn miłości czy jego oprawców? Kto był w gruncie rzeczy silniejszy kiedy gestapowiec wyznaczał do celi śmierci więźniów Oświęcimia. On czy ten wynędzniały więzień w łachmanach?

Jest pewien tekst, moim zdaniem rewolucyjny, a prawie nieznany. Jest to fragment Adhortacji  Jana Pawła II po Synodzie Biskupów w 1987 roku na temat roli świeckich w Kościele:

Człowiek, choć powołany do radości, w swoim codziennym życiu doświadcza cierpienia i bólu w najrozmaitszych formach. Do mężczyzn i kobiet dotkniętych rozmaitego rodzaju cierpieniem i bólem Ojcowie synodalni skierowali w swoim Orędziu następujące słowa: „Wy wszyscy, opuszczeni i zepchnięci na margines naszego konsumpcyjnego społeczeństwa, chorzy, ułomni, ubodzy, głodni, emigranci, uchodźcy i więźniowie, bezrobotni, starcy, dzieci opuszczone i osoby samotne, wy ofiary wojny i wszelkiego rodzaju przemocy rodzącej się w naszym zezwalającym na wszystko społeczeństwie. Kościół uczestniczy w waszym cierpieniu prowadzącym do Pana, który włącza was w swoją odkupieńczą Mękę i pozwala Wam żyć w świetle swojego Zmartwychwstania. Liczymy na wasze świadectwa, aby uczyć świat, czym jest miłość. Zrobimy wszystko, co jest w naszej mocy, abyście znaleźli należne Wam miejsce w Kościele i społeczeństwie”./ChL 53/

Czy rzeczywiście tak  pobierać chcemy lekcję prawdziwej miłości?

 

                                                                        Pozdrawiam wszystkich uczestników Konferencji

                                                                                                     s.Małgorzata Chmielewska

 

 

siostra.Małgorzata Chmielewska – z wykształcenia biolog, z temperamentu obrończyni i powierniczka ludzi ubogich, charyzmatyczna założycielka Fundacji „Chleb Życia”, która zakłada i sprawuje opiekę nad domami dla osób odrzuconych, potrzebujących, zaadoptowała – będąc już w zgromadzeniu zakonnym – autystycznego chłopca

Brak możliwości komentowania.