Panel poobiedni : „Panorama zranionych, odrzuconych”
Prowadzenie: Beata Kropidłowska
–Beata Kropidłowska /moderator dyskusji/: Tyle fantastycznych rzeczy tu się dzieje . Mimo zmęczenia, kiepskiej pogody, wytrwaliśmy do końca w tym maratonie na Zamku. Warto podzielić się , podsumować to, czego doświadczyliśmy podczas tego spotkania.
-uczestniczka I: Chciałabym podzielić się myślami ulotnymi Adama Asnyka, które bardzo pasują do naszego spotkania, podejścia do ludzi: ”Ten jest prawdziwie samotnym na ziemi, kto nawet współczuć nie potrafi drugiemu . Dla serc szlachetnych najwyższą rozkoszą, gdy drugim radość w niedoli przynoszą. Najczystszą dumą więc, gdy sami w potrzebie nic nie żądamy od świata dla siebie.” I ten torcik okrasiłabym jeszcze lukrem, lukrem tym jest uśmiech. Pozwólcie Państwo, że podzielę się jeszcze jednym cytatem z myśli Asnyka: „Uśmiech to jeden z najmilszych, najlepszych i najcieplejszych prezentów jakimi możemy obdarzyć drugiego człowieka. Uśmiechajmy się do siebie, a los uśmiechnie się do nas.”
-wolontariuszka z hospicjum: Proszę Państwa. Jestem pięć lat wolontariuszką w hospicjum. Przeżyłam dosyć ciężkie chwile i nie wiedziałam co z sobą począć. Zgłosiłam się do hospicjum. I zrobiłam naprawdę doskonały wybór. Pomagam innym, a leczę i swoją depresję! Zachęcam naprawdę, jeżeli ktoś ma jakieś ciężkie problemy z sobą, to ta praca w hospicjum daje wielki komfort i leczy. Uczy pokory.
–Arkadiusz Więcko: To Pani doświadczenie można by uogólniając wypowiedzieć tak: przytulajmy się do słabych!
–B.K.: Teraz sobie Panią kojarzę z tym miejscem /szczecińskie hospicjum/. Parę razy tam Panią miałam przyjemność widzieć. Byłam pod wrażeniem tego jak odnosiła się Pani do innych, jaką wnosiła energię w relacje!
-wolontariusz z hospicjum: Będąc wolontariuszem doświadczam tego, że jestem komuś potrzebny. Też jestem osobą niepełnosprawną i to, że komuś mogę być potrzebny daje mnie samemu poczucie, że żyję. To, że ja żyję – mogę dać życie komuś innemu, kto właściwie już prawie odchodzi. To dziękczynienie, ta życzliwość, to „dziękuję” , które się dokonuje nawet bez słów, pomiędzy osobą słabą, chorą i osobą, która pomaga – powoduje to, że te dwie osoby stają się silne. Silne miłością , która jest miłosierdziem. Tak po ludzku cierpimy, wszystko jest takie „ciężkie”, bo doświadczamy grzechu, słabości. Mamy do czynienia ze sprawiedliwością ogołoconą z miłości. Kiedy sprawiedliwość zostaje dotknięta przez miłość to staje się miłosierdziem. Na co dzień na ogół doświadczamy sprawiedliwości. My jesteśmy stworzeni dla miłości i tej miłości możemy doświadczać wtedy, kiedy przychodzimy do kogoś, kto nas bardzo potrzebuje i my jesteśmy jemu potrzebni. To jest jedna z moich największych potrzeb: być komuś potrzebnym! Gdzieś tam mam poranione to bycie kochanym i dawanie miłości. Tylko wtedy doświadczam miłości, kiedy jestem komuś potrzebny, kiedy komuś mogę dać coś dobrego. W momencie kiedy daję miłość opuszcza mnie zwątpienie! To jest wielki dar.
– B.K.: Jeśli nie ma więcej pytań czy ochoty na podzielenie się swoim doświadczaniem słabości, to poproszę o podsumowanie pana Arkadiusza Więcko, pomysłodawcę i organizatora dzisiejszego sympozjum na Zamku Książąt Pomorskich.
– A.W.: Ciekaw jestem czy te oklaski sali wyrażające podziękowanie za możliwość dzisiejszego spotkania „silnych” ze „słabymi” na Zamku dotrą do decydentów z naszego miasta czy też województwa? Takiej gehenny, którą przeżyłem przygotowując tę imprezę nie chciałbym drugi raz powtórzyć. Urzędnicy muszą coś zmienić w systemie przydzielania funduszy, żeby otwierać się na obywatelskie inicjatywy w ciągu całego roku, a nie tylko w „okresie przetargów i konkursów”. Udowodniłem sobie, że w naszym mieście „niktoś”/ taki jak ja/ może z pomocą ludzi dobrej woli osiągnąć społeczne cele o zasięgu ogólnopolskim. Mam nadzieję, że władze lokalne nie przegapią kolejnej, rodzącej się gdzieś oddolnie, a wartościowej imprezy. Nasze zamkowe sympozjum jest jedną z pierwszych prób spotkania oddolnie przedstawicieli ruchów na rzecz słabych, potrzebujących w Szczecinie, nie w wąskim temacie ale szeroko spoglądając na słabość jako kategorię towarzyszącą ludzkiej kondycjii. Panorama nasza obejmowała refleksją słabych – dotkniętych słabością w sposób namacalny – począwszy od osób niepełnosprawnych intelektualnie, poprzez niepełnosprawnych fizycznie, nieuleczalnie chorych, uzależnionych, dotkniętych tragediami życiowymi, rodzinnymi, więźniów. Powtórzę raz jeszcze myśl, która wielokrotnie przewijała się w dzisiejszych wystąpieniach: pochylając się nad słabym znacznie więcej otrzymuję niż sam daję. To jest ta fascynująca swoją tajemnicą wymiana. Proszę Państwa! W słabości tkwi życiodajna siła!
Zaproponowałem panu Szczyrskiemu, kierownikowi Biura Organizacji Pozarządowych w naszym mieście, aby wykorzystać czas tradycyjnych, czerwcowych spotkań „Pod platanami” przedstawicieli organizacji pozarządowych, także do tego, by dawać wolontariuszom strawę duchową, wzmacniać ich motywacje do dalszej pracy. Formuła kiermaszu jest atrakcyjna dla organizacji działających na rzecz inicjatyw kulturalnych. Nasze ruchy, pochylające się nad słabymi nie mają za bardzo co tam pokazywać. Chętnie natomiast podzielą się swoimi doświadczeniami w zakresie relacji międzyludzkich w spotkaniu ze słabymi, potrzebującymi. Jakość relacji to szalenie ważny, a niedoceniany aspekt ludzkiego życia. Przygotowany przez organizatorów sympozjum list otwarty w sprawie słabych do tej myśli nawiązuje. Jeszcze raz dziękuję za uważną obecność, która jest niezbitym dowodem na to, że słabości nie sposób pominąć, jeśli chcemy współtworzyć społeczeństwo twórcze , wrażliwe i szczęśliwe zarazem.
– B.K.: A ja ze swojej strony chciałam zaprosić Państwa w dzisiejszy wieczór na niezwykły , wieńczący zamkowe sympozjum koncert pt.”Zespół Piosenki Naiwnej i jego goście” z udziałem znanych gwiazd piosenki poetyckiej: Elżbiety Adamiak, Jacka Kleyffa, Ryszarda Leoszewskiego jak i nieznanych szerszemu gronu wykonawców z niepełnosprawnymi intelektualnie solistami na czele.
koniec