Głos architekta – dr Grzegorz Wojtkun ZUT
Problem mieszkalnictwa jest wielki jak ten świat i w każdym zakątku naszej Ziemi stwarza problemy. Nie będę przedstawiał koncepcji zamieszkania na drzewach z rejonów monsunowych, czy pod ziemią z obszarów afrykańskich, choć znana jest mi idea (wprowadzona zresztą w życie) budowy domów z bloczków ziemnych (sama idea powiązania w ten
sposób człowieka z Ziemią jest interesująca!). Podjęto się tego w Auroville (Miasto Świtu od 1966 roku) w Indiach w stanie Madras nad Zatoką Bengalską. Najpoważniejszym problemem wydaje się u nas grunt. Jego cena jest tak różna, że nie sposób jej podać. Stąd też za działkę 260-380 m2 (to jest takie minimum-optimum) można u nas w zależności od położenia i uzbrojenia zapłacić od 40 do nawet 100-150 000 zł.
Dalej możemy mówić raczej o przykładach do porównań. I tak tzw. Domki holenderskie (rodzaj przyczepy kempingowej z kilkoma pokojami, łazienką i kuchnią), które mogą zmieniać położenie, bo mają własne koła i można podłączyć je tam gdzie do tego jest przystosowany plac, można kupić za 21 000 zł (3,1 x 8,5 m) i za 30 000 zł (3,7 X 10 m).
Domki kanadyjskie (prefabrykaty drewniane) wznoszone są od 3 do 6 miesięcy, ale za 151,50 m2 pod klucz należy zapłacić około 260 000 zł, za 65,70 m2 około 160 000 zł.
Są też jeszcze całoroczne domy drewniane (coś w rodzaju ocieplonej altany), niestety też niezbyt tanie — za 81 m2 należy zapłacić około 76 000 zł.